wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 14 - I'm sorry, Mike.

Rozdział dedykowany Olson <3
+
6 KOMENTARZY=NEXT!

Gwałtownie się odwracam, aby zobaczyć stojącego naprzeciw mnie Max'a. Kurwa, nie.
-Miło cię znowu zobaczyć, księżniczko -mówi swoim ohydnym głosem i podchodzi bliżej mnie. Moje ciało jest sparaliżowane i nie mam pojęcia co powinnam zrobić. Patrzę jak wyciąga ze swojej kieszeni pistolet i obraca go kilkakrotnie w swojej ręce.
-Nie możesz tego zrobić -mówię.
-Oh, owszem, że mogę -śmieje się i dokładnie mi się przygląda. Nie zrobi tego.
-Czego chcesz? -z moich oczu wydostają się pierwsze łzy.
-Twój brat był naprawdę poszkodowany tego dnia -mówi i odchyla głowę do tyłu przez swój okropny śmiech. Co?
-Mike? Co on ma z tym wspólnego? -płaczę.
-Cóż...Być może ktoś chciał jego śmierci i...-zaczyna, ale przerywam mu.
-Zabiłeś go?! Ty pieprzony...-przerywa mi łapiąc za moje włosy i szarpiąc za nie tak mocno, że cała moja głowa pulsuje.
-Zamknij się suko! -krzyczy i rzuca mnie o ścianę. Ból całego ciała jest tak silny, że nie potrafię się podnieść, ale nie to najbardziej mnie martwi. Po prostu nie wierzę w to co zrobił.
-Jesteś taka głupia, Gracie -czuję jego obrzydliwy oddech na mojej szyi, gdy nachyla się nade mną.
-Zrobiłeś to tylko dlatego, aby mnie zranić? Oto ci chodziło, Max? -pytam patrząc na niego z pogardą.
-Widzę, że wraca ci rozum -śmieje się.
-Dlaczego po prostu nie zabiłeś mnie? To ja cię upokorzyłam przed wszystkimi -przypominam mu.
-Zamknij się, kurwa -syczy, a po chwili wymierza siarczysty cios w mój policzek.
-Chciałem zniszczyć ciebie tak bardzo jak zniszczyłaś ty mnie, a Mike znaczył dla ciebie więcej niż ktokolwiek inny -tłumaczy i wstaje.
-Nie mogę uwierzyć, że chodziło ci tylko o reputację. Dopiero teraz widzę jaki byłeś zadufany w sobie. I szczerze? To była najbardziej głupia i idiotyczna rzecz jaką ktoś kiedykolwiek zrobił. -mówię, a on kopie mnie w brzuch tak, że zwijam się w kłębek. Leżę w ciszy jeszcze kilka minut dopóki on się nie odzywa.
-Teraz się zabawimy -mówi i podchodzi do mnie.
-W twoich snach, Max -mówię, jednak po chwili żałuję tych słów, gdy czuję jak ponownie zadaje mi cios w brzuch. Z moich ust wypływa czerwona ciecz, a ja nie jestem w stanie się podnieść.
-Zostaw ją -mówi głos tuż za mną. Próbuję odwrócić głowę w tamtą stronę, ale rezygnuję, gdy ból się nasila.
-Oh proszę. Kogo my tu mamy? -podnosi się i idzie w kierunku osoby tuż za mną. Z wielkim trudem podnoszę się na rękach i wstaję z podłogi. Odwracam głowę w stronę Max'a i...Harry'ego.
-Wynoś się -mówi Harry i otwiera przed nim drzwi.
-Nie dokończyłem jeszcze zabawy z Gr...-zaczyna spoglądając na mnie.
-Wynoś się, kurwa! -Harry chwyta Max'a za jego ramię i ciągnie w stronę wyjścia. Przez moje ciało przebiega tysiące nieprzyjemnych dreszczy i nie wiem co powinnam zrobić.
-Do zobaczenia wkrótce, księżnicz... -spogląda na mnie, ale jego głowa odwraca się w drugą stronę, gdy Harry wymierza w jego szczękę gwałtowny cios.
-Kurwa, pożałujesz tego -mówi Max i chwyta się za szczękę. Max próbuje zadać ten sam cios, co Harry jemu, ale on wymija go i z wielką siłą popycha go na ścianę. Z moich ust wydostaje się cichy jęk, gdy wiem do czego to wszytko zmierza. Pomimo wszystko, nie jestem w stanie temu zapobiec. Wszystko dzieje się zbyt szybko.
-To za jej brata -mówi Harry i wymierza cios w jego posiniaczoną szczękę.
-A to za to co zrobiłeś Grace -mówi, ale tym razem wymierza ostry cios w jego brzuch tak, że jego ciało się kurczy pod wpływem silnego bólu.
-A teraz wypierdalaj -syczy. Max podnosi się i odwraca się przodem do mnie.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem -mówi do mnie po czym wychodzi. Moje ciało nadal jest sparaliżowane. To głupie, że teraz chcę, aby Harry mnie przytulił? Tak.
-Kto to do cholery jasnej był? -pyta mnie Harry. Oh, oczywiście.
-Moja przeszłość -odpowiadam i dłonią przecieram swoje czerwone od krwi usta.
-Chodź, muszę to zdezynfekować -mówi i idzie do łazienki.
-Nie trzeba -odpowiadam i idę za nim aby go zatrzymać.
-Nie denerwuj mnie, Grace -syczy i wyciąga z szafki białe pudełko. Okej. Jego ciało jest napięte a na lewej ręce widnieje krew Max'a.
-Boli Cię coś jeszcze? -pyta, gdy wyciąga z niego wodę utlenioną i waciki.
-Nie -kłamię, a on na mnie spogląda,
-Kłamiesz. Powiedz mi -kurwa, nie.
-Brzuch -mówię.
-Podciągnij koszulkę do góry.
-Co? -pytam kręcąc głową w zdziwieniu.
-Chcę zobaczyć twoje siniaki -tłumaczy.
-Oh -podciągam ją do góry. Harry odwraca się do mnie z mokrymi wacikami w ręce, ale zaprzestaje swoją czynność, gdy widzi mój brzuch. Spoglądam w dół i widzę kilka dużych siniaków na nim i zaschniętą krew z dość sporej rozciętej rany.
-Jedziemy do szpitala -mówi i wsadza wszystko z powrotem do apteczki.
-To nic takiego, nie potrzebuję lek...-zaczynam.
-Powiedziałem coś, kurwa! -krzyczy i gwałtownie odwraca się w moją stronę.
-Harry, naprawdę nie chcę tam jechać -mówię nieco ciszej.
-Uh -patrzy na mnie przez kilka sekund po czym ponownie bierze nasączone waciki i przykłada jeden do mojej dolnej wargi. Z moich ust wydostaje się cichy jęk, gdy wylewa na wacik więcej wody utlenionej.
-Przepraszam -mówi i kładzie swoją dużą dłoń na moją. Patrzymy sobie w oczy dopóki nie postanawiam się odezwać.
-Jest okej -uśmiecham się.
-Nie za to. Znaczy za to też przepraszam, ale chodziło mi o to, że zostawiłem cię samą i pojechałem z resztą do klubu -tłumaczy.
-Harry, naprawdę jest okej. Nie jesteś za mnie odpowiedzialny. Co było powodem, że zawróciłeś? -pytam.
-Ty i mój portfel -śmieje się. Kręcę głową z rozbawieniem, ale mój uśmiech znika, gdy Harry przykłada zimny ręcznik do mojego policzka.
-Coś jeszcze ci zrobił poza tym? -pyta, gdy lekko podnosi moją bluzkę do góry i przygląda się mojej ranie na nim.
-Nie.
-Okej. Spróbuję coś z tym zrobić. Będzie bolało -ostrzega, gdy przykłada opatrunek. Nadal nie jestem w stanie uwierzyć, że Max zabił Mike'a. Mój brat zginął przeze mnie. Przez mój głupi i chory związek. Jednak nie miałam innego wyboru, musiałam się od niego uwolnić. Przepraszam Mike.
Z moich oczu wypływa potok łez a ja nie mogę tego zatrzymać. Po prostu.
-Powinienem przestać? -mówi Harry, gdy zauważa moje mokre policzki.
-Nie to nie o to chodzi. Po prostu nie mogę uwierzyć, że zabił mojego brata. A najgorsze jest to, że to wszystko stało się przeze mnie.

"Kiedy kończy się przyczy­na, sku­tek byt swój rozpoczyna...lecz gdy sku­tek szu­ka wi­ny, mu­si zajrzeć... do przyczyny."

________________________________
Yeah! :D Hejka ;** Właśnie dowiedzieliście się kim dla Grace był Mike ^^ Jak wrażenia? Przyznaję, że naprawdę podoba mi się ten rozdział, haha <3 Dziękuję za wszystkie komentarze. Gdybym tylko mogła, to odpowiedziałabym na każdy komentarz, ale po prostu nie mogę ;/ Jeśli jednak znajdzie się ktoś kto chciałby ze mną porozmawiać lub zadać pytanie (w co wątpię xd), to zapraszam na mojego TT lub Aska ^^ Mam jeszcze jedną prośbę! Podpisujcie się pod treścią komentarza, szczególnie anonimowi :) To by było na tyle <3 Do następnego xx

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 13 - Good evening, baby.

Rozdział dedykowany Cinamon Coffe <3
+
7 KOMENTARZY=NEXT ;*

-Pocałuj mnie -powtarza.
-Ni... -zaczynam, ale Harry przerywa mi przywierając do mnie swoimi ustami. Próbuję się od niego oderwać, ale nie mogę... lub po prostu nie chcę (?). Wsuwa swój język, gdy daję mu pozwolenie i splata go razem z moim. Czuję delikatny posmak papierosów i piwa, ale podoba mi się to. W moim brzuchu pojawia się stado motyli, a ja po prostu nie mogę tego zatrzymać. Wsuwa swoje ręce pod moją koszulkę a ja odrywam się od niego, gdy wiem, że nie mogę mu na to pozwolić. Przeszywa mnie swoim zielonym spojrzeniem, a ja nie jestem pewna co powinnam zrobić. Jestem zła? Raczej nie. On też nie jest wkurzony.
Na jego twarzy widnieje lekki uśmieszek, gdy podchodzi i nachyla się tuż nad moim uchem.
-Świetnie całujesz, Gracie -mówi i odchodzi, pozostawiając mnie całkowicie oszołomioną. Nie chcę teraz tam wracać, bo wiem, że każdy zauważy moje zarumienione policzki. Siadam na kafelkach, przy basenie i ściągam swoje białe skarpetki. Zanurzam swoje stopy w chłodnej wodzie i macham nimi, próbując przyzwyczaić się do wody. Robi się coraz ciemniej, co oznacza, że zaraz rozpalamy ognisko. Myślę o tym co wydarzyło się kilkanaście minut temu dopóki nie czuję jak ktoś obok mnie siada. Obracam głowę w prawo i spoglądam na Zayn'a. Wydmuchuje dym nikotynowy prosto w moją twarz, a ja nie mogę ukryć swojego zdziwienia tym, że przyszedł do mnie.
-Co jest? -pyta spoglądając na mnie. Powinnam mu powiedzieć? Waham się jeszcze przez kilka sekund, ale w ostateczności postanawiam mu wszystko wyjaśnić.
-Harry mnie pocałował -mówię.
-Jest coś w tym złego? Całował się z wieloma dziewczynami i nie tylko to -odpowiada pytającym spojrzeniem. Wiedziałam, że to powie.
-Tak, wiem...ale to było...Uh nie ważne -jąkam się. Ma rację. Harry całował się z wieloma dziewczynami, i to nie miało żadnego znaczenia. Czemu tak bardzo się tym przejmuję?
-Uh...wiem -przyznaję.
-Przepraszam, jeśli cię tym uraziłem -przeprasza. Czy on mnie właśnie przeprosił?
-Nie szkodzi. Czemu jesteś dla mnie taki miły? -pytam.
-Czemu miałbym nie być? To że mam tatuaże nie znaczy, że muszę być zły, skarbie -mówi. O mój Boże.
-A nie jesteś? -pytam patrząc jak wstaje z zimnej posadzki.
-Sama odpowiedz sobie na to pytanie -rzuca i odchodzi. Okej. To było dziwne.
~*~
Od dwóch godzin siedzimy przy ognisku rozmawiając, śmiejąc się i jedząc. Jestem już totalnie wykończona i mam nadzieję, że zaraz zaczniemy się zbierać.
-Hej, Grace. Jedziemy zaraz do klubu, przyłączysz się? -pyta mnie Steph, gdy siada obok mnie. Oh ironio.
-Nie, dzięki. Myślę, że wrócę taksówką -grzecznie odmawiam.
-Jesteś pewna? Jest dość ciemno i... -mówi, ale Harry zdąża jej przerywać zanim bardziej rozwinie swoją wypowiedź i zacznie mówić jak to się o mnie martwi. Cała Steph.
-Ja ją odwiozę -wtrąca Harry. Okej.
-Naprawdę poradzę sobie sama -przekonuję, ale niezbyt mi to wychodzi. Idę razem z Harry'm w kierunku jego samochodu. Wsiadam na miejsce pasażera czekając, aż Harry odpali silnik. Po kilku minutach docieramy na miejsce.
-Myślałam, że nie jedziesz z nimi -mówię.
-Jadę -odpowiada krótko i czeka na, to aż wyjdę z jego samochodu. Wysiadam i zamykam drzwi. Harry odjeżdża, a ja idę w kierunku wielkiego budynku. Wyjmuję klucze z mojej kieszeni, gdy stoję pod naszym pokojem. Otwieram drzwi i wchodzę do środka zamykając je na klucz. Ściągam swoją kurtkę, ale zaprzestaję, gdy słyszę męski głos tuż za mną.
-Dobry wieczór, kochanie.
________________________
ASK - Tutaj możecie zadawać mi pytania!
Hej! Okej...ostatnio nie mam weny, dlatego proszę, nie wińcie mnie za to :) Mam nadzieję, że rozdział nie jest przynudzający...Dziękuję za komentarze pod ostatnią notką <3 Rozumiem, że mam pisać dalej i nikt nie miał problemu ze zrozumieniem tego FF ;) Dziękuję i do następnej notki x

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 12 - Kiss me.

6 KOMENTARZY=NOWY RODZIAŁ  + UZUPEŁNIONA ZOSTAŁA ZAKŁADKA "OKOLICA"

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! PROSZĘ PRZECZYTAJ.


"Nie wys­tar­czy ot­worzyć oczy, by widzieć."

-Grace -przedstawiam się i wyciągam rękę do każdego z osobna. Każdy odwzajemnia mój uścisk i mówi, a w zasadzie przypomina mi swoje imię.
-Poznaliśmy się już wcześniej -mówi chłopak w ciemnobrązowych włosach przechodzących na czerń, który ma na imię Zayn.
-Uh...tak. Nie wiele pamiętam z poprzedniej imprezy -śmieję się a wszyscy idą w moje ślady. Liam, którego zdążyłam dzisiaj poznać podaje nam drinki. Odmawiam bo wiem, że muszę być trzeźwa, aby jutro nie zawalić moich pierwszych poważnych lekcji. Siedzę obok Harry'ego i Niall'a a naprzeciwko nas siedzi Louis, Eleanor i Amy. Liam z Colin'em gdzieś poszli, a ja od jakiejś godziny rozmawiam z El, Amy i Steph o nowym nauczycielu, który ma podobno zastąpić prof. Fortman'a. Nie interesuje mnie ten temat tak bardzo jak Steph i Amy, dlatego razem z Eleanor idziemy po piwo dla reszty grupy. Ognisko rozpalimy dopiero pod wieczór, bo jest jeszcze jasno a jak się okazało Louis nie kupił jedzenia; dlatego ktoś będzie musiał po nie jechać. El wyciąga z lodówki 8 puszek i zanosimy je do ogrodu.
-Kto jedzie ze mną? -pyta Louis, gdy wchodzi do ogrodu z kluczykami w ręce.
Spogląda na mnie, gdy nikt nie zwraca uwagi na jego pytanie. Odwracam głowę w drugą stronę. Proszę nie chcę jechać!
-Grace? -kurwa.
-Tak, jasne. Mogę jechać -mówię i posyłam mu sztuczny uśmiech. Nie żebym miała coś przeciwko niemu, ale cóż...nie znam go. Idę za nim w stronę jego czerwonego Cabrio. Okej. Otwieram drzwi i siadam na miejscu pasażera. Lou odpala silnik, a po chwili ruszamy.
-Jak ci się podoba szkoła? -pyta po chwili ciszy. Czyli będziemy rozmawiać o szkole? O mój Boże.
-Hm cóż... myślałam, że to wszystko będzie inaczej wyglądało, ale po prostu muszę się przyzwyczaić -odpowiadam po chwili zastanowienia.
-Taa, po prostu jest do bani, tak jak każda inna szkoła -mówi śmiejąc się.
-Ej! To warsztaty muzyczne, za kilka miesięcy nas tu nie będzie -poprawiam go śmiejąc się.
-Nawet nie wiem jak wyglądają nasi nauczyciele -przyznaje.
-Nie chodzisz na zajęcia? -pytam kręcąc głową z rozbawieniem.
-Nah, wszystkie inne oprócz literatury i algebry -wyjaśnia.
-Nigdy wcześniej nie widziałam cię na lekcjach muzyki -zauważam.
-Racja -mówi śmiejąc się. Parkuje na wolnym miejscu, obok galerii handlowej.
-Idź po popcorn i resztę -mówi, gdy wchodzimy do sklepu i znika za półkami z alkoholem. Zabieram z półki 3 paczki żelek i 2 duże torebki popcornu; idę w stronę kasy, gdzie czeka już Louis. Kładę słodycze na ladzie, a Louis płaci za wszystko i pakuje produkty do reklamówki. Biorę jedną w rękę i razem wychodzimy ze sklepu.
-Więc co się dzieje pomiędzy tobą a Niall'em? -pyta, gdy wsiadamy do samochodu.
-Nic? A co miałoby się dziać? -cóż, chyba nie myśli, że coś między nami mogłoby być. Lubię Niall'a, ale to wszystko. Owszem, jest uroczy i idealnie nadawałby się na chłopaka; ale to nie mnie potrzebuje. Nie wiążę się w jakiekolwiek związki. A nawet jeśli, to na pewno nie teraz,
-Widzę jak na ciebie patrzy -wyjaśnia.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi -odpowiadam.
-Okej. On o tym wie? -pyta spoglądając na mnie.
-Uh...tak? -to brzmiało raczej jak pytanie, wiem.
-Nie -odpowiada krótko i parkuje na podjeździe pod jego domem. Odpinam pasy i wysiadam wraz z torbą wypełnioną zakupami w ręce. Louis trzyma czerwoną skrzynkę z alkoholem i idzie w stronę ogrodu. Nikogo nie ma przy ognisku, dlatego wchodzimy do wnętrza domu. Wszyscy siedzą na długiej kanapie w salonie. W pokoju jedyne oświetlenie daje ekran plazmy na którym aktualnie leci jakiś horror, tak przypuszczam. Nikt nie zdaje się nas zauważać, dlatego kładę wszystkie produkty na blacie w kuchni i siadam na wysokim barowym krześle. Nie mam ochoty na oglądanie jakiegokolwiek filmu. Nie pomyślałam o tym, że Niall mógłby coś do mnie poczuć. Na litość boską, znamy się niecały tydzień! Bawię się moimi palcami dopóki do pomieszczenia nie wchodzi Steph z El.
-Kupiłaś mi żelki?! -krzyczy brunetka, gdy tylko zauważa złote opakowanie kolorowych słodyczy. Śmieję się, gdy porywa całą paczkę i próbuje ją otworzyć. Dokładnie się jej przyglądam i mogę stwierdzić, że już gdzieś ją widziałam.
-Widziałam ją już gdzieś -mówię do Steph, gdy El opuszcza pomieszczenie.
-El? Była na imprezie -tłumaczy i dokładnie śledzi mnie wzrokiem.
-Nie. Widziałam ją już wcześniej -odpowiadam próbując sobie przypomnieć. "Z ciekawości uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam dziewczynę w mniej więcej moim wieku i ...  Harry'ego.
-Miałaś mu o niczym nie mówić! -krzyknął a dziewczyna momentalnie zadrgała i odsunęła się od niego.
-Ja nie... -zaczęła, ale Harry jej przerwał.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Zrozumiałaś? -powiedział a po chwili spojrzał w moją stronę".
-Eleanor była wcześniej w naszym pokoju i kłóciła się z Harry'm -tłumaczę mojej przyjaciółce.
-Kiedy? -pyta podenerwowana.
-Kilka dni temu. Wiesz coś o tym? -pytam spoglądając na nią.
-Uh, myślę, że Harry powinien sam ci o tym powiedzieć -mówi i spogląda ze strachem na osobę za mną. Odwracam się, aby zobaczyć Harry'ego stojącego przy drzwiach i przysłuchującego się naszej rozmowie. Cholera.
-O czym powiedzieć? -pyta, gdy Steph zeskakuje z krzesła i wychodzi z kuchni.
-O niczym -mówię i chcę zrobić to samo, ale w ostatnim momencie chwyta mnie za nadgarstek.
-Kurwa. Powiedz -patrzę jak jego zielone tęczówki przybierają ciemnozieloną barwę.
-To nic ważnego -mówię i staram się go ominąć, ale on zdaje się być szybszy. Podnosi mnie i przerzuca mój ciężar ciała przez swoje ramię.
-Harry! Puść mnie! -krzyczę i walę pięściami po jego plecach. Przechodzi przez salon i wychodzi przez wielkie szklane drzwi na zewnątrz. Jest cholernie zimno! Przechodzi na tył domu i odwraca się tyłem do rzeczy przed którą stoi, tak abym mogła to zobaczyć, Basen. Kurwa. Nie!
-Harry Pieprzony Styles. Postaw mnie w tej chwili! -krzyczę.
-Pod jednym warunkiem -mówi i postawia mnie na ziemi. Dzięki Bogu!
-Pocałuj mnie.

_____________________________
Hejka! ;* Okej. Więc... Przez tę przerwę przeczytałam od początku każdy rozdział znajdujący się na tym  blogu. Tak, przeczytałam swojego bloga. I szczerze mówiąc, myślałam, że to wszystko lepiej wyszło. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że źle przedstawiłam postacie. I jest mi z tego powodu ogromnie przykro, ponieważ historia tego FF wydaje się poplątana. I jest jeszcze tyle wydarzeń, które chciałabym przedstawić w LALB, ale po prostu myślę, że to nie ma sensu. Ten rozdział jest chyba najgorszym z całych dwunastu. I po prostu nie wiem co mam zrobić. Zostawić? Usunąć? Zacząć od nowa? Nie mam pojęcia, dlatego mam prośbę do każdego mojego czytelnika z osobna. Zostaw po sobie komentarz i napisz co o tym wszystkim myślisz. To naprawdę ważne! Myślę, że to by było na tyle :) Dziękuję za wsparcie x
Mój ask: @snowflake_94

wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

Hej misie! <3 Już jutro Wigilia, dlatego... Z okazji Świąt Narodzenia Bożego życzę Wam wszystkiego najlepszego. Spełnienia najskrytszych marzeń, samych radosnych w waszym życiu zdarzeń. Mnóstwo podarków pod choinkę i zawsze uśmiechniętą minkę. A w Nowym Roku kochającą osobę przy waszym boku. 
A dla tych, którzy nie mają śniegu..

Białe wąsy, biała broda 
Tylko śniegu nie ma - szkoda 
Iskry sypią się z pod sań 
Po asfalcie pędzi drań 
Spieszył się bo pusto w worku, 
Ale teraz stoi w korku!

Hahaha :D Mam nadzieję, że te Święta spędzicie beztrosko i radośnie w gronie najbliższych osób :) To chyba wszystko. Z całego serca Wam dziękuję <3 WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! X ~Autorka Grace. E

 

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 11 - I didn't utilize you.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział dedykowany Bernadce G za komentarz, który dosłownie doprowadził mnie do łez! Hahah xd Uwielbiam Cię, dziewczyno! <3

~*~
Przekręcam się na drugi bok, gdy słyszę głośne pukanie do drzwi. Cała moja głowa jest ciężka i nie potrafię się nawet podnieść. Nie znoszę tego bólu.
-Grace? -odzywa się męski głos tuż przy moim uchu. Otwieram szeroko oczy w strachu, aby zobaczyć kto jest po drugiej stronie łóżka.  Uff, to tylko Harry. Czekaj, Harry? Co?! Mierzę go spojrzeniem, zastanawiając się co tutaj robi. Tylko nie mów, że...
-Steph, kazała cię obudzić -mówi i nachyla się nade mną, Co do kurwy? Odpycham go od siebie, na co głośno się śmieje. Po kilku minutach ciszy i gapienia się na siebie postanawiam się odezwać.
-Okej, um. Mogę zadać ci pytanie? -pytam śledząc każdy jego ruch. Wiem, że to nie będzie normalne pytanie, ale muszę mieć pewność, że ostatniej nocy nie zrobiłam czegoś głupiego.
-Okej? -dokładnie mi się przygląda.
-Uh, czy...czy my robiliśmy coś tej nocy? -pytam drżącym głosem.
-A dokładniej? -pyta próbując ukryć swoje rozbawienie. Dupek.
-Wiesz o co mi chodzi, Harry -jestem jednocześnie zirytowana i wystraszona tą całą sytuacją. Nic nie pamiętam ze wczorajszej imprezy! Ugh.
-Nie jestem pewien, czy chodzi ci raczej o... -zaczyna, ale przerywam mu.
-Harry! -zrzucam go z łóżka, ale od razu zaczynam tego żałować, ponieważ moja głowa strasznie pulsuje.
-Nie. Nie robiliśmy niczego niewłaściwego, kochanie -mówi i uśmiecha się zadziornie. Cóż te słowa mają podwójne znaczenie i każdy zrozumie to inaczej.
-Okej, uhh. Jesteś tego pewien? -powtarzam, chcąc się upewnić. Czuję jak moje policzki płoną, a to jest jedno z najbardziej krępujących pytań.
-Nie wykorzystałbym cię, Grace -mówi poważnym tonem po czym podnosi się i wychodzi z pokoju. Okej? Nie wiem, dlaczego zapytałam go o to drugi raz, ale nie wiem też, dlaczego tak zareagował. Myślałam, że jego nic nie interesuje. W sumie to prawda. Nie miał ochoty ze mną rozmawiać więc po prostu wyszedł. Czemu tak bardzo się tym przejmuję? Jak najwolniej mogę zwlekam się z łóżka i idę w kierunku szafy. Cholera. Otwieram moją beżową szafę i wyciągam z niej czarną bluzkę z numerem "94" na tyle. Biorę do tego czarno-czerwone spodnie w kratkę ze złotymi zamkami i idę w stronę łazienki. Zanim jednak zdążam otworzyć drzwi ktoś wchodzi do pokoju. Odwracam się aby zobaczyć Harry'ego niosącego butelkę wody i tabletki. Okej. Nie wierzę w to co teraz widzę.
-Będę czekał w samochodzie -informuje mnie i kładzie wszystko na moim nocnym stoliku. Gdzie tak właściwie jedziemy?
-Oh, okej. Dziękuję -mówię i patrzę jak idzie w moją stronę. Głośno przełykam ślinę i biorę głęboki wdech.
-Ślicznie wyglądasz -mówi i spogląda w dół. Kurwa. Mam na sobie tylko koronkową bieliznę i krótkie spodenki. Jak to się stało, że po imprezie, obudziłam się w całkowicie w innych ubraniach? Na mojej twarzy mimowolnie pojawiają się rumieńce a to wszystko jest dosyć krępujące. Szybko zakładam na siebie moją bluzkę, którą trzymam w dłoni. Omijam rozbawionego bruneta i wchodzę do łazienki. Nie znoszę takich sytuacji! Ugh.
~*~
-Dłużej nie można było się ubierać? -wita mnie Steph. gdy wchodzę do samochodu. Harry siedzi za kierownicą a Steph jest na tylnym siedzeniu wraz z dziewczyną, którą już gdzieś widziałam. Prawdopodobnie była wczoraj na imprezie, ale nie pamiętam jej imienia.
-Eleanor -brunetka wyciąga do mnie rękę, gdy się jej przyglądam.
-Grace -odpowiadam i odwzajemniam jej uśmiech. Studiuję wzrokiem Steph, a dokładniej jej włosy. Są czerwone.
-Przefarbowałaś włosy? -pytam chociaż już znam odpowiedź.
-Ona farbuje włosy co tydzień -mówi Harry śmiejąc się. Ach, no tak. Przecież to Steph. Kręcę głową z rozbawieniem, gdy czerwonowłosa przewraca oczami.
-Gdzie jedziemy? -pytam.
-Louis planuje zrobić ognisko i jesteśmy zaproszeni -tłumaczy El.
-Um, okej. Ktoś jeszcze tam będzie? -wydaje się, że będę musiała poznawać wszystkich od nowa.
-Tylko nasza paczka. Jutro mamy zajęcia -mówi Steph i marszczy brwi, gdy wypowiada ostatnie zdanie. Tak. Jutro z tego co pamiętam nie mam zajęć dodatkowych, oprócz zwykłej lekcji muzyki. Przypuszczam, że muszę wrócić wcześniej, aby przygotować się na literaturę i resztę przedmiotów. Głowa nadal mnie boli, pomimo tego, że wypiłam dwie butelki zimnej wody i wzięłam tabletki. Dzisiaj wykluczam opcję picia i imprezowania. Jutro muszę wcześniej wstać.
~*~
Harry parkuje swój samochód na podjeździe, a my idziemy w kierunku ogrodu, gdzie mogę zauważyć kilku ludzi.
-Jesteśmy już! -krzyczy Steph i wskakuje Colin'owi na plecy. Muszę nawet przyznać, że uroczo razem wyglądają.
-Grace! -słyszę głos za sobą i odwracam się, aby ujrzeć uśmiechniętego blondyna.
-Niall! -udaję jego zabawny głos i przytulam go na powitanie. Chłopak odwzajemnia uścisk i chwyta mnie za rękę ciągnąc w stronę wielkiego ogniska. Wokół niego siedzi kilka osób które kojarzę z wczorajszej imprezy. Między innymi chłopak, który cały pokryty jest tatuażami, włącznie z szyją.
Dokładnie mnie obserwuje, co jest dosyć krępujące, dlatego dołączam razem z Niall'em do reszty grupki.

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 10 - It's just a party, and it's just a kiss.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
8 KOM=NEXT
+
ZAKŁADKA "OBSADA" ZOSTAŁA UZUPEŁNIONA! :)


~*~
-Kurwa. Jak się tam dostaniemy? -pytam, gdy zauważam długą kolejkę przed klubem.
-Chodź -Steph chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę dwóch ochroniarzy.
-Na koniec kole... -zaczyna jeden z nich, ale Steph mu przerywa.
-Parks -mówi swoje nazwisko, gdy ochroniarze dokładnie się jej przyglądają.
-Wchodźcie -odpowiada po niedługiej chwili. Mel ciągnie mnie za sobą, wchodząc do klubu. Przeciskamy się przez wielki tłum spoconych ciał. Impreza zdaje się dopiero rozkręcać. Docieramy do loży, gdzie siedzi cała nasza grupka i...Harry. Cholera. Co on tutaj robi?! Steph zajmuje ostatnie wolne miejsce, pomiędzy Colin'em a brunetem, którego nie znam. Nerwowo pocieram dłonie, gdy zauważam, że cała uwaga skupiona jest na mnie. 
-Wygląda na to, że będziesz musiała usiąść na kolanach Harry'ego -odzywa się Steph, która wydaje się rozbawiona całą tą sytuacją. Spoglądam na niego i widzę jak przelotnie się uśmiecha. Studiuję go wzrokiem i zauważam, że w jego dolnej wardze pojawił się kolczyk, tak samo jak i w prawej brwi. Nie miał tego wcześniej. Czarna koszula z krótkim rękawkiem odkrywa jego wytatuowane ręce. Co do cholery? 
-Będziesz tak stała? -pyta mnie Colin.
-Uh, ja nie... -zaczynam, ale przerywają mi umięśnione ręce owinięte wokół moich bioder. Odwracam głowę, a po chwili zostaję pociągnięta przez Harry'ego na jego kolana. Spoglądam na niego i widzę jak kręci głową z rozbawieniem. Studiuję wzrokiem resztę grupki siedzącej przy stoliku. Wszyscy z wyjątkiem mnie, ślicznej brunetki, Amy którą zdążyłam już poznać i przystojnego bruneta, są pokryci tatuażami. Mimo, że sama mam jeden to całe ciało pokryte tym świństwem jest ohydne. Brunet, któremu się przyglądam wyciąga do mnie rękę, przedstawiając się.
-James -potrząsam jego ręką, i odwzajemniam jego szeroki uśmiech. 
-Grace -przedstawiam się. 
-Poznaj Zayn'a, James'a, Louis'a i Eleanor -Steph wskazuje kolejno na osoby siedzące w naszej loży. -Harry'ego, Amy i Colin'a już nasz -dodaje. Ciało Zayn'a dosłownie wygląda jak brudnopis i jest to naprawdę przesadne. James zamówił dla nas drinki a Steph z Eleanor poszły potańczyć. Nadal siedzę na kolanach Harry'ego i jest to trochę niezręczne, ale dość wygodne. Opieram swoją głowę o jego ramię, gdy bierze w dłoń papierosa i go zapala. Odsuwam się od niego i patrzę, jak wydmuchuje nikotynowy dym. Marszczę nos, na co Harry reaguje śmiechem. Kiedyś paliłam, ale można powiedzieć, że 'okazjonalnie'. A takie okazje były codziennie, więc... Paliłam często, jednak nie, aż tak często jak robiła to Steph. Nie byłam uzależniona, ale ona owszem.
-Chcesz -pyta brunet i wyciąga swojego skręta w moją stronę.
-Nie wiem czy powinnam...-zaczynam tłumaczyć.
-No dalej, Gracie -namawia mnie i nazywa mnie w sposób jaki robi to moja matka. Nienawidzę tego, ale, gdy on to wypowiada brzmi to dużo lepiej. Nawet mi się podoba. Wkładam między usta skręta i zaciągam się. Wolno wypuszczam powietrze, delektując się gorzkim, miętowym smakiem. Nie jest takie złe, jest dobre. Odwracam głowę, aby zobaczyć James'a idącego w naszą stronę. Podaje każdemu czerwony kubek w którym znajduje się niebieska ciecz. Przykładam kubek do ust i na raz wypijam całą jego zawartość. Czuję jak gorący płyn przebiega przez gardło i pali mnie od środka.
-Co stało się dzisiaj rano? -słyszę głos Harry'ego tuż przy moim uchu. Wzdrygam się, gdy składa pocałunek na mojej szyi. Odsuwam się od niego, na tyle na ile mogę i posyłam mu pytające spojrzenie.
-Co masz na myśli? -pytam go.
-Rozmawiałaś z kimś przez telefon i byłaś poważnie wkurwiona -śmieje się a ja posyłam mu rozdrażnione spojrzenie.
-Nie ważne. Jak spęd... -mówię i chcę zmienić temat, ale Harry mi przerywa.
-Powiedz mi -mówi, a ja wiem, że jest wkurzony.
-Uh, dzwoniła moja matka -odpowiadam.
-Co było powodem wasze... -zaczyna, ale Steph mu przerywa. Dzięki Bogu.
-Porwę ją na chwilkę! -mówi i puszcza Harry'emu oczko. Chwyta mnie za rękę i prowadzi w stronę baru. Siadamy na wysokich, barowych krzesłach i zamawiamy po drinku.
-Podobasz mu się -mówi Steph.
-Co? -pytam zdziwiona.
-Harry'emu. Podobasz mu się -powtarza, tak abym usłyszała. Kręcę głową, śmiejąc się z niej. Nawet go nie znam i nie mam zamiaru go bliżej poznać. Tak mi się wydaje.
-Jak długo go znasz? -pytam próbując zmienić temat.
-2 lata -odpowiada po chwili zastanowienia.
-Oh -biorę w dłoń kolejnego drinka.
~*~
Po kilku shotach kręci mi się w głowie, ale dopijam swojego ostatniego i spoglądam na Harry'ego, który rozmawia z Zayn'em.
-Chodź zatańczyć -mówię do niego próbując przekrzyczeć głośną muzykę. Odwraca głowę w moją stronę i wydaje się być zadowolonym z mojej propozycji. Posyła mi zadziorny uśmiech i informuje Zayn'a o tym, że idzie zatańczyć. Podnoszę się z jego kolan i ciągnę bruneta w stronę tańczących ludzi. Przeciskamy się przez tłum, aż docieramy do środka parkietu. Tańczymy w rytm szybkiej muzyki, kierowaną DJ'em. Nasze ciała ocierają się o siebie, a mnie to ani trochę nie przeszkadza. Po kilkunastu minutach odrywam się od niego i wracam do stolika. Harry zajmuje wolne miejsce i z powrotem sadza mnie na swoich kolanach. Biorę kolejnego shota, który jest akurat różowo-zielony. Wypijam połowę jego i okręcam się twarzą do bruneta. Siadam na nim okrakiem i kładę głowę na jego ramię. Wydaje się być zaskoczony, ale nie odzywa się. Jestem już zmęczona, ale wiem, że wracam do akademika razem z Harry'm i resztą więc muszę zostać. Rysuję kształty na jego odkrytym, wytatuowanym ramieniu i czekam na jego reakcję. Harry spina się na mój dotyk, dlatego przestaję i podnoszę się z jego ramienia. Wpatruję się w jego zielone tęczówki dopóki nie przenoszę swojego wzroku na jego malinowe usta. Przybliżam się do niego, tak, że czuję jego niemiarowy oddech na mojej skórze. To tylko impreza a ja jestem pijana. Nic się nie stanie, jeśli go pocałuję, prawda? I tak dla mnie i dla niego ten pocałunek nic nie będzie znaczył. Zanim zdążam się zorientować przyciąga mnie do siebie, a po chwili czuję jego ciepłe usta na moich. Całuje mnie namiętnie, ale w pewien sposób delikatnie, Zwiedza swoim językiem każdy mój zakamarek.
Odrywam się od niego, gdy czuję jak ktoś trąci moje ramię.
-Stary, zbieramy się -informuje nas a raczej Harry'ego, Louis. Harry posyła mu mordercze spojrzenie, a ja zaczynam się z niego śmiać. Głowa niemiłosiernie mnie boli i czuję się jakbym zaraz miała zwymiotować. Chwilę później siedzimy już w samochodzie. Jestem wykończona.

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 9 - I can't forgive you.

Rozdział dedykowany Marcelinie <3 Dziękuję za motywację x

Jeśli przeczytałeś, poświęć tę minutę dłużej i DOCEŃ MOJĄ PRACĘ. Dla ciebie to tylko chwila a dla mnie wielka motywacja. KOMENTARZ=MOTYWACJA=SZYBCIEJ DODANY ROZDZIAŁ! 
+
NOTKA POD ROZDZIAŁEM!

"A co, jeśli żyjesz po nic? Jeśli sam so­bie nie od­po­wiadasz, a i in­nym jes­teś niepot­rzeb­ny? Czy stworzo­no Ciebie, ja­ko nic nie znaczący, nic nie wnoszący, a zaw­sze zbędny ele­ment? Czy jes­teś   tylko jed­nym z bez­nadziej­nych po­myłek? Czy może to była wpad­ka? Ja­ki to wszys­tko ma sens? Po co Ty żyjesz? Co czu­jesz? Czy jes­teś szczęśli­wy? Dlacze­go? Czy dob­rze ro­bisz? Czy żałujesz? Czy masz cel? A co, jeśli żyjesz po nic?"

"A może też jeszcze inaczej?
Może świat bez Ciebie byłby gor­szy? Może to ma sens? Może jes­teś ko­muś pot­rzeb­ny? Może te­go nie widzisz? Może nie chcesz te­go widzieć? Może się boisz? Może prze­ras­tałaby Cię świado­mość i od­po­wie­dzial­ność? Może nie wiesz jak? Może znów ktoś sta­nie na Two­jej drodze? A może też jeszcze inaczej?"

~*~
Otwieram oczy, gdy słyszę stłumioną melodię, dochodzącą z mojego telefonu. Przecieram oczy i wygrzebuję z pod poduszki urządzenie. Spoglądam na wyświetlacz. Ugh, mama.
-Tak, matko? -odbieram.
-Dzień dobry, kochanie! -słyszę jej okropny głos przepełniony radością.
-Po co dzwonisz? -pytam rozdrażniona.
-Kiedy zaczyna się twoja przerwa? -pyta jakby ją to ciekawiło. Tak na pewno ją ciekawi.
-Za trzy tygodnie -prycham.
-Dobrze, uh...Coż, twój ojciec chciałby się z tobą zobaczyć. -co? To są chyba jakieś żarty! Nigdy się z nim nie spotkam!
-Żartujesz sobie ze mnie?! -krzyczę.
-Nie, powiedziałam mu, że możesz spędzić z nim trochę czasu -mówi.
-Wykluczone -daję słowo, że zaraz wybuchnę.
-Grace...Naprawdę mu na tym zależy -mówi ściszonym tonem.
-Jasne -prycham. Skoro tak bardzo mu na mnie zależy, czemu nie zatroszczył się o mnie wcześniej? Gówno prawda.
-Przemyśl to, Gracie -odpowiada po chwili ciszy. Nie znoszę sposobu w jaki mnie nazywa.
-Nie nazywaj mnie tak -mówię po czym się rozłączam. Uh. Mój poranek właśnie został spieprzony. Wielkie dzięki! Zakładam na siebie moją szarą bluzę z motywem pandy i wychodzę z pokoju. Przechodzę przez salon do kuchni, gdzie zastaję Harry'ego. Siedzi na jednym z krzeseł i popija swoją wodę. Wydaje się zamyślony i nawet nie zwraca na mnie uwagi. W momencie,  gdy otwieram lodówkę, odwraca głowę w moją stronę i mierzy mnie swoim wzrokiem. Nic nie mówi. Wraca do poprzedniej pozycji a ja wyciągam z lodówki mleko i wlewam je do miski. Otwieram szafkę i rozglądam się za czerwonym pudełkiem z moimi płatkami. Zauważam tylko brązowe pudełko z czekoladowymi, więc ostatecznie decyduję się na te.
-Zjadłeś moje płatki -zwracam uwagę Harry'emu. Po krótkiej chwili wzrusza tylko ramionami i wychodzi.
-Okej -mówię tym razem sama do siebie i zabieram swoje śniadanie do swojego pokoju. Siadam na moim łóżku i chwytam telefon w dłonie. Jem płatki i przeglądam Instagrama do momentu w którym mój telefon nie zaczyna wibrować. Klikam na skrzynkę i otwieram nową wiadomość.
Steph: Idziemy dzisiaj na imprezę! Będę po ciebie o 19. Kocham xx
Grace: Okej :) Muszę się porządnie napić. x
Steph: Suka xx
Śmieję się głośno na jej odpowiedź i odkładam miskę z samym mlekiem na stolik. Kolejnym faktem jest to, że zawsze wyjadam same płatki, bo nie lubię mleka. W mojej głowie ciągle odtwarza się rozmowa z moją matką. "Twój ojciec chciałby się z tobą zobaczyć". "Możesz spędzić z nim trochę czasu". "Naprawdę mu na tym zależy". Nie powinnam się z nim spotkać. To tylko pogorszy całą sytuację. Nie widziałam go 4 lata a on tak po prostu, chce się ze mną zobaczyć? Jakby był moi dobrym, kochającym ojcem? Jakby nic nigdy się nie wydarzyło? Prawda jest taka, że nigdy nikogo nie darzył prawdziwym uczuciem. Miał wszystko w dupie i tak na prawdę myślał tylko o sobie. Okłamywał nas przez całe swoje życie, a na koniec tej całej bajki powiedział dwa słowa, które zniszczyły mojej mamie życie. I nie tylko jej, ale mnie także. Dlatego, nie spotkam się z nim. Nie wiem dlaczego mojej mamie tak na tym zależy. Pogodziła się z tym, że odchodzi od nas i zapomniała. A przynajmniej tak mi się wydaje. Nigdy o nim nie wspominała. Zamknęła się w sobie po utracie jego i zapomniała, że ma jeszcze mnie. A cierpiałam tak samo. Potrzebowałam jej a ona tak po prostu się tym nie przejmowała. Wszyscy myśleli o sobie. "Muszę być silna". "Znajdę kogoś lepszego" "Zapomnę o nim" "Ułożę sobie swoje życie na nowo". A gdzie w tym wszystkim byłam ja? "Będę silna" "Jutro ktoś okaże mi wsparcie" "W końcu się do mnie odezwie" "Przestanie myśleć o samej sobie" "Będziemy szczęśliwe". Zapomniała o mnie. Tak mi się wydawało, ale znaczenie tych słów poznałam dopiero po utracie Mike'a. Wtedy przynajmniej mówiła mi "Dzień Dobry", każdego ranka. A po utracie jego? Nic. Kompletnie nic. I pomimo tego, że czułam się o wiele gorzej po utracie najbliższej mi osoby, to starałam się myśleć za nas obie. I udało się. Teraz jest inaczej, ale ja nadal nie mogę wybaczyć jej tego co zrobiła. Wiem, że było jej ciężko, ale nie pomyślała w tej sytuacji o mnie. I nawet jeśli bardzo bym chciała, to coś mnie do niej zraża. Nie pozwala mi jej wybaczyć. "Wy­baczyć to pa­miętać i zno­wu kochać." Kocham ją, ale czy jej ufam?
~*~

Kończę swój makijaż, i wkładam na siebie wcześniej przygotowany zestaw. Steph ma być u mnie za 10 minut, a moje włosy są w totalnym nieładzie. Biorę do ręki szczotkę i dokładnie rozczesuję włosy. Chwytam lokówkę, która zdążyła się już nagrzać i starannie oddzielam pasma. Gdy jestem w połowie kręcenia moich włosów, mój telefon dzwoni. Odbieram go wolną ręką i staram się kontrolować to aby moje włosy nie zostały uszkodzone. 
-Halo? -odbieram. 
-Czekam przed twoim pokojem -słyszę rozbawioną Steph po drugiej stronie.
-Kurwa. Już idę -rozłączam się i rzucam telefon na toaletkę przede mną. Wyłączam lokówkę gdy moje włosy wydają się być gotowe. Spryskuję je lekko lakierem i chwytam moją torebkę. Chwilę później wychodzę z mojego "mieszkania". 
_____________________________
Hejkaa! Jest już po 23 a ja jestem wykończona dzisiejszym dniem, dlatego postaram się krótko i na temat :) Zastanawiałam się nad usunięciem bloga, ponieważ coraz mniej osób komentuje moje rozdziały i nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Dlatego zostawcie po sobie komentarz, abym wiedziała, że naprawdę jest dla kogo pisać. Kocham xx

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 8 - The angel of consolation.

Jeśli przeczytałeś, poświęć tę minutę dłużej i DOCEŃ MOJĄ PRACĘ. Dla ciebie to tylko chwila a dla mnie wielka motywacja. KOMENTARZ=MOTYWACJA=SZYBCIEJ DODANY ROZDZIAŁ! 
                                                                                 +
                 9 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ
***

"Nie jest dob­rze, gdy jest za dob­rze...nie masz wte­dy mo­tywac­ji, by kroczyć naprzód..."

Niall odpala silnik, gdy wsiadamy do jego samochodu. Jestem zdziwiona, że nie porusza tego tematu. Wsłuchuję się w cichą melodię płynącą w radiu, która raczej nie jest w moim typie. Ale w tej chwili nieco likwiduje napięcie pomiędzy nami. Po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. Staram się ukryć mój płacz, ale sądząc po wyrazie twarzy Niall'a, nie za bardzo mi to wychodzi. Kładzie rękę na mojej i delikatnie złącza ją ze sobą. Czuję się lekko skrępowana, ale nie strzepuję jej.
-Przepraszam -mówię bawiąc się palcami chłopaka. Widzę jak spogląda na mnie. Jestem zażenowana całą tą sytuacją i czuję się źle z tym, że jestem jego problemem. Powinnam być silna, a ja już na początku naszej znajomości pokazałam swoją słabą stronę. Prawie go nie znam.
-To nie twoja wina -odzywa się po chwili. Puszcza moją dłoń, gdy czuję jak samochód się zatrzymuje. Rozglądam się dookoła i jedyne co widzę to gęste drzewa. Znowu jesteśmy w lesie?! Pewnie zmówił się z Harry'm. Obserwuję Niall'a, gdy okrąża pojazd i otwiera drzwi od mojej strony. Przecieram dłońmi moje wilgotne policzki i wychodzę na zewnątrz. Chłodne powietrze otula moją twarz, dlatego zakładam na siebie kurtkę. 
-Gdzie jesteśmy? -pytam zaciekawiona.
-Zaraz zobaczysz -mówi i chwyta mnie za rękę. Prowadzi mnie w stronę lasu. Zatrzymuję się i puszczam dłoń blondyna. Odwraca się do mnie przodem i posyła mi pytające spojrzenie.
-Prowadzisz mnie w stronę lasu -powiadamiam go. Nie jestem pewna czy wie co robi.
-Wiem -mówi i posyła mi szeroki uśmiech -Matko! Co oni mają z tymi lasami?! To źle, że jest tego świadomy, gdzie mnie prowadzi.
-Nie bój się, nic ci nie zrobię -wyciąga rękę w moją stronę gdy zauważa zmieszanie na mojej twarzy. Niepewnie ją chwytam. Po kilku minutach docieramy na miejsce. Wokół nas rozciągają się ciemnozielone drzewa i jakieś cholerne pnącza, o które co chwilę się potykam. Posyłam Niall'owi pytające spojrzenie. Chłopak odwraca się i wychodzi na drugą stronę lasu.
-Spójrz tam -mówi i wskazuje na małe jeziorko niedaleko nas. Widok stąd jest niesamowity.
-W dzieciństwie, gdy miałem 'złe dni', zawsze tutaj przyjeżdżałem -tłumaczy. Siada na trawie bliżej brzegu. Robię to samo i spoglądam na zamyślonego chłopaka.
-Pięknie tu -przyznaję i biorę głęboki oddech. 
-Teraz to nasze wspólne miejsce -mówi po chwili a ja czuję jak na mojej twarzy mimowolnie pojawiają się lekkie rumieńce. 
-Dlaczego mnie tu zabrałeś? -pytam nie ukrywając zaciekawienia.
-Cóż, wydaje mi się, że mamy ze sobą dużo wspólnego -tłumaczy. Jego oczy przeszywają moje i nie wiem co powinnam powiedzieć.
-Oh -co powinnam w tej sytuacji zrobić? Zaskoczyły mnie jego słowa i zrobiło mi się cieplej, gdy to powiedział. Uh.
-Wracajmy -odzywa się po kilkunastominutowej ciszy i wstaje z zimnej posadzki. Ruszam za nim. Robi się coraz zimniej, a ja po prostu nie chcę się przeziębić. Wiem, że Niall chce wiedzieć dlaczego tak zareagowałam, ale wiem też, że nie mogę mu powiedzieć. Nie ukrywa swojej ciekawości, sądząc po jego oczach i tym jak się zachowuje. Z jednej strony jest ciekawy, ale z drugiej wie, że lepiej będzie jeśli ja sama zacznę ten temat. Za to mu dziękuję. Powtarzam czynność Niall'a i wsiadam do samochodu. Chłopak odpala silnik po czym ruszamy. 
~*~
Po kilkunastu minutach docieramy na miejsce. Droga minęła nam w ciszy. Parę razy przyłapałam Niall'a na gapieniu się na mnie, co było wkurzające. Wysiadam z auta i kieruję się wraz z blondynem w stronę szkoły. Zatrzymujemy się na rozejściu dwóch korytarzy.
-Dziękuję za wspaniały wieczór -uśmiecham się do chłopaka i delikatnie go przytulam. Czuję się z tym dziwnie, ale nie zwracam na to największej uwagi.
-Dobranoc, Grace -mówi po czym przyciska swoje usta do mojego policzka, delikatnie całując. Na mojej twarzy mimowolnie pojawiają się rumieńce, które próbuję ukryć. Odpowiadam mu tym samym i idę w swoją stronę. Zatrzymuję się przy drzwiach z numerem 202 i zaczynam przeszukiwać moją torebkę, zanim jednak znajduję klucze drzwi otwierają się a w progu stoi Harry. Jego oczy są lekko zaczerwienione i nie wygląda najlepiej. Pił? Ugh. Przechodzę obok chłopaka, który ledwo trzyma się na nogach. Omijam go i rzucam torebkę na kanapę po czym idę do swojego pokoju.
-Fajnie było? -odzywa się głos Harry'ego i czuję na sobie jego wzrok.
-Było świetnie -odpowiadam i zamykam za sobą drzwi. Niech ten dzień, już się skończy. Błagam! Z jednej strony cieszę się, że spotkałam się z Niall'em, ale z drugiej nadal mi głupio za moje zachowanie. Jednak nie przejmuję się tym tak bardzo jak sytuacją z Harry'm, który spieprzył mi cały dzień. Nie rozumiem jego całego, jego zachowania, nastroju, i każdej rzeczy która jest związana z nim. Ta cała sytuacja jest popieprzona. Jestem zła na to, jak zachował się wobec Niall'a. Podobno są przyjaciółmi, ale osoba, która by o tym nie wiedziała pomyślałaby, że wręcz się nienawidzą. Uh, nie mam siły o tym myśleć.

"Wrażli­wość jest w każdym człowieku, tyl­ko trze­ba umieć ją wy­dobyć z wnętrza, jak śro­dek orzecha z twar­dej skorupy..."

___________________________
Hej! Muszę przyznać, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Może to przez brak weny, czasu. Przepraszam jeśli Was zawiodłam ;/ Dziękuję za każdą motywację i do następnej notki! xx ~G.Ellen
P.S. Napisz w komentarzu swój ulubiony cytat/ tytuł z LALB ❧

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 7 - You are my consolation.

Rozdział dedykowany @zejnnxx której bardzo dziękuję za poprawienie humoru! :D

Jeśli przeczytałeś, poświęć tę minutę dłużej i DOCEŃ MOJĄ PRACĘ. Dla ciebie to tylko chwila a dla mnie wielka motywacja. KOMENTARZ=MOTYWACJA=SZYBCIEJ DODANY ROZDZIAŁ! 
                                                                                 +
                 Nie zapomnij zagłosować w nowej ankiecie. To dla mnie bardzo ważne!

Śmieję się gdy spoglądam na stroskanego Niall'a. To słodkie, że się o mnie martwi.
-Ja po prostu... -mówię, ale przerywa mi męski głos, który z pewnością nie należy do Niall'a. Odwracam się i widzę wkurzonego Harry'ego, który dosłownie mrozi nas swoim spojrzeniem. Myślałam, że wyszedł. Kurwa.
-Co się stało? -mówi patrząc na Niall'a, ale doskonale wiem, że te słowa były skierowane do mnie.
-Nic -odpowiadam i odruchowo przecieram moje policzki, które pewnie są ubrudzone tuszem.
-Co jej zrobiłeś? -syczy i podchodzi bliżej zdziwionego blondyna. To się źle skończy -myślę i jak najszybciej staję pomiędzy nimi.
-Uspokójcie się -mówię coraz bardziej rozdrażniona całą tą sytuacją. Niall obdarza chłodnym spojrzeniem Harry'ego i widzę jak jego ciało coraz bardziej się napina. Brunet nerwowo odsuwa mnie tak, że teraz stoi milimetr od blondyna. Chwyta go za biały podkoszulek i pcha na ścianę.
-Mów kurwa, co jej zrobiłeś! -krzyczy i widzę jak jego knykcie stają się coraz bladsze a ja nie mam żadnych szans na uspokojenie Harry'ego. Na twarzy Niall'a maluje się lekkie zdziwienie zmieszane z rozbawieniem. Nie boi się go.
-Nic mi nie zrobił! -krzyczę i czuję, że jeśli Harry się nie uspokoi to ja sama zaraz wybuchnę.
-Więc czemu płaczesz?! -puszcza Niall'a i nerwowo odwraca się do mnie. I co mam mu teraz powiedzieć? Płaczę bo oglądałam film? Cholera.
-Prędzej płakałabym z twojego powodu, niż z jego -rzucam i wymijam sfrustrowanego chłopaka.
Przechodzę przez ciemnobrązowe drzwi i zamykam się w swoim pokoju. Ten człowiek niszczy całe moje życie. Nienawidzę go. Tak bardzo go nienawidzę, że nie potrafię tego określić. Cała ta sytuacja mnie przytłacza i nie czuję się teraz na siłach aby o tym myśleć. Jestem zbyt roztrzęsiona tą sprawą. Podnoszę się z zimnej podłogi i podchodzę do szafy. Wyciągam z niej białą sukienkę i czarną, skórzaną kurtkę. Przed włożeniem sukienki zastanawiam się czy nie jest zbyt zimno, ale ostatecznie decyduję się na założenie jej. Jest to akurat moje najmniejsze zmartwienie. Na stopy zakładam kremowo-czarne szpilki i dyskretnie wychodzę z pokoju. Modlę się w duchu, aby Niall na mnie czekał przed wyjściem. Gdy wchodzę do salonu nie widzę nigdzie Harry'ego, ale zauważam stojącego w rogu pokoju blondyna. Podchodzę do niego i delikatnie przytulam.
-Przepraszam, to moja wina -odsuwam się od niego i spoglądam w jego niebieskie tęczówki. Jest zamyślony i wydaje mi się, że w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Macham swoją ręką przed jego oczami, do momentu gdy chłopak na mnie spogląda.
-Ach, tak -mówi nieco ciszej. 
-Nie chciałam, żeby tak wyszło -mówię i spuszczam głowę.
-To nie twoja wina, Grace -szepcze i lekko mnie do siebie przyciąga. -Ślicznie wyglądasz -dodaje i czuję jak moje policzki oblewają się rumieńcami. 
~*~
Niall składa za nas zamówienie, gdy szczupła kelnerka zabiera nasze karty. 
-Jakieś nowe informacje w sprawie twojej siostry? -pytam, gdy nie wiem od czego zacząć naszą rozmowę.
-Nie, ale obiecuję, że gdy tylko dowiem się czegoś nowego będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie -śmieje się i widzę iskierki w jego oczach. Wydaje się być smutny, ale ukrywa to. Tęskni za nią tak jak ja za nim. Jedyna różnica polega na tym, że ona żyje a on nie. Niall ją nie zna a ja go znam. 
-Coś nie tak? -pyta i przybliża swoją dłoń do mojej.
-Nie -mówię i posyłam chłopakowi wymuszony uśmiech. Zabiera swoją rękę gdy kobieta przynosi nam nasze zamówienie. On nie może się o tym dowiedzieć. Nie ufam mu na tyle, aby opowiedzieć cały mój życiorys, osobie którą znam kilka dni. To by było nieodpowiedzialne i wiem, że później bym tego żałowała. Nawet Melody, nie wie o śmierci Mike'a. Byli przyjaciółmi, ale wraz z moją wyprowadzką ich kontakt również się urwał. To dziwne nie mieć go teraz przy sobie. Ta świadomość tak cholernie boli! "Dzień dob­ry! Wi­tamy w ,,świecie rzeczy­wis­tości"! W pa­kiecie ma­my: ból, smutek, złość, zaz­drość, łzy.. ale też: ra­dość, szczęście, przy­jaźń, miłość..
Dzięku­jemy i życzy­my miłego pobytu!"
-Grace, co się dzieje? -moje rozmyślenie przerywa zmartwiony głos blondyna. Przecieram dłonią samotnie spływającą łzę po moim policzku i spoglądam na chłopaka. 
-N-nic -jąkam się gdy próbuję złapać powietrze pomiędzy moim płaczem. Zakrywam dłońmi moją twarz i cicho szlocham. Po chwili czuję jak czyjeś ramiona oplatają moje ciało. Słyszę jedynie ciche głosy zagłuszone moim szlochem. 
-Chodź -mówi do mnie Niall i czuję jak splata nasze ręce i prowadzi mnie w stronę wyjścia z restauracji. Zanim przekraczamy próg widzę kilka twarzy skierowanych na moją postać i czuję się zażenowana całą tą sytuacją. To tylko okropny sen z którego zaraz się wybudzę, prawda?

"Kto nig­dy nie zaz­nał bólu to­warzyszące­go nagłej stra­cie te­go, co w naszym życiu naj­ważniej­sze? I nie chodzi mi tyl­ko o ludzi, ale także o myśli, pla­ny, marze­nia. Uda­je się nam dzień, tydzień, cza­sem kil­ka lat, lecz os­ta­tecznie jes­teśmy nieu­chron­nie ska­zanie na utratę."

______________________________
Hej :) To tak na wstępie...Przepraszam, że taki krótki. Ostatnio mam strasznie mało czasu na jakiekolwiek przyjemności i jedyne czym się zajmuję w ostatnim czasie to nauka. W tym tygodniu idę napisać 4 sprawdziany, więc trzymajcie za mnie kciuki! Rozdział jest nie sprawdzony, dlatego przepraszam za błędy! Nie jestem pewna kiedy pojawi się następny rozdział, i mam nadzieję, że to zrozumiecie. (: Kocham i do następnej notki xx