niedziela, 5 października 2014

Rozdział 1 - My life, my secret.

5 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ!
Gdy już skończyłam się wypakowywać, wyszłam z pokoju i postanowiłam zrobić sobie herbatę. Weszłam do niewielkiej kuchni i wyciągnęłam z szafki mój kolorowy kubek którego wcześniej wypakowałam. Jutro po zajęciach pójdę zwiedzić miasto. Trochę się stresuję przed pierwszymi zajęciami, ale w końcu marzyłam o tym aby dostać się na warsztaty muzyczne. To było moim marzeniem od kilkunastu lat, a drugiej szansy nie będzie. Dlatego muszę... Z przemyśleń wyrwało mnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Z ciekawości uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam dziewczynę w mniej więcej moim wieku i ...  Harry'ego.
-Miałaś mu o niczym nie mówić! -krzyknął a dziewczyna momentalnie zadrgała i odsunęła się od niego.
-Ja nie... -zaczęła, ale Harry jej przerwał.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Zrozumiałaś? -powiedział a po chwili spojrzał w moją stronę. Pośpiesznie zamknęłam drzwi i odsunęłam się słysząc powolne kroki. Po chwili drzwi ponownie /się otworzyły a w progu stanął wkurzony Harry.
-Co usłyszałaś? -spytał mierząc mnie wzrokiem.
-Nic. -odpowiedziałam podchodząc do szafki i wyciągając z niej przeźroczystą miskę aby tylko czymś się zająć.
-Coś musiałaś usłyszeć. -podszedł do mnie i chwycił mnie za oba nadgarstki. Syknęłam z bólu patrząc jak moje rękawy odkrywają świeże jeszcze rany. Po chwili jednak puścił mnie i żwawo odsunął się ode mnie. Głośno wypuściłam powietrze i mocniej naciągnęłam rękawy od bluzy tak aby zakryć rany na moich nadgarstkach. On nie mógł tego widzieć. Spojrzał na mnie i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne słowo nie wydobyło się z jego ust. Spuściłam wzrok przypominając sobie wydarzenia z tamtej nocy.
Blask. Stłumione głosy.
-Uważaj! -krzyczę, ale jest już za późno. Blask. Huk. Trzask. To była sekunda w której straciłam cząstkę siebie. I nigdy już jej nie odzyskam. 
Wybiegłam z kuchni czując jak moje oczy wypełniają się łzami. Zamknęłam drzwi i położyłam się na moim łóżku. Dlaczego każda sekunda przypomina mi ten moment?! -płaczę.
Chciałabym o tym zapomnieć, ale po prostu nie mogę. To wydarzyło się tak niedawno. Tęsknię za nim. Tak cholernie za nim tęsknię. Zaczęłam szlochać, dławiąc się własnymi łzami. To dla mnie za dużo. Nadal nie potrafię się z tym pogodzić. Obiecałam, że nie będę. I byłam głupia pokazując swoją słabość. Tak naprawdę to potrzebuję go jak nikogo innego. I nie chcę o nim zapominać.
***
Obudziło mnie światło przedostające się przez zasłonę. Podniosłam się z łóżka i dłonią przetarłam swoje zaspane oczy. Spojrzałam na zegarek. 8:00. Zajęcia rozpoczynają się o 10:00 więc postanowiłam zacząć się już przygotowywać. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Włosy spięłam w luźnego koka. Gdy już byłam gotowa wyszłam z mojego pokoju i ruszyłam do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś pożywnego śniadania. W kuchni nie było Harry'ego, co trochę mnie zdziwiło. Ale może to i dobrze. Mimo iż nie znam go zbyt długo mogę stwierdzić, że jest irytujący. Ale jakaś siła nie pozwala mi przestać o nim myśleć. Z jednej strony jest strasznie irytujący, ale z drugiej jestem ciekawa co tak naprawdę ukrywa. Jednak to nie zmienia faktu, że jest rozpieszczonym dzieciakiem i patrząc na niego stwierdzam, że nie wie co to "prawdziwe życie". Przez cały czas miał wszystkiego pod dostatkiem i nie doświadczył czegoś takiego jak "utrata najbliższej osoby". Ale to jego życie. Uważam, że jeśli człowiek nie doświadczył w swoim życiu smutku, nigdy nie będzie w stanie zrozumieć drugiej osoby.

"Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy".

Dlatego nie oczekuję od ludzi pocieszenia i współczucia. Może jestem samolubna, ale taka już jestem. I nikt tego nie potrafi zmienić. Wyciągnęłam z szafki płatki i wlałam do przeźroczystej miski mleko. Zabrałam ze stołu łyżkę i usiadłam przed telewizorem, w salonie. Jedząc płatki oglądałam jakiś film, dopóki nie spojrzałam na zegar wiszący na ścianie przede mną. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do pokoju. Spojrzałam na plan zajęć i chwyciłam w dłoń futerał ze skrzypcami. Pośpiesznie wybiegłam z naszego "mieszkania" i biegnąc korytarzem szukałam sali w której powinny odbyć się moje pierwsze zajęcia ze śpiewu. Po kilku minutach poszukiwania znalazłam pokój z numerem 234 i lekko zdenerwowana weszłam do pomieszczenia.
-Panno Morgan, dziesięć minut spóźnienia! -krzyknął profesor mierząc mnie wzrokiem.
-Tak wiem, przepraszam. -odpowiedziałam zajmując miejsce obok nieznajomej, uśmiechniętej brunetki.
-Na moich zajęciach jest to nie do przyjęcia! -no to nieźle, Pierwszy dzień a już podpadłam. W tym samym momencie do sali wszedł Harry po drodze układając sobie włosy. Serio?
-Panie Styles? A pan? -zwrócił się do niego profesor z niezadowolonym wyrazem twarzy.
-Przepraszam za spóźnienie. -odpowiedział rzucając torbę na ziemię i zajmując miejsce obok niebieskookiego blondyna.
-Panna Morgan i Pan Styles... Po lekcjach proszę do mnie. -nigdzie z nim nie pójdę.
_______________________
Hejka ;) Więc chciałam Was bardzo przeprosić! Ostatnio zaniedbałam bloga, tak wiem... Ale przez ostatni czas nie miałam w ogóle czasu ;// Jednak obiecuję, że na następny rozdział nie będziecie musieli tak długo czekać!
Kocham, i do następnego xx

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Czekam na następny! :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Boję się co będzie u tego dyrektora ^^ Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo zaciekawił mnie ten rozdzial strasznie. O co chodzi z tą dziewczyną? Jak i kogo straciła?


    na-zawsze-twoj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle. Tnęła się?! rozdział wręcz idealny *,*. Powodzenia
    Z.

    OdpowiedzUsuń